Podróż 1 - Dookoła świata Australia
Początki życia do góry nogami
Na couchsurfingu u Stephana nie jesteśmy zbyt towarzyscy. Całe dwa dni spędzamy na układaniu sobie życia w Sydney. A uwierzcie, że po prawie pół roku w podróży człowiek odzwyczaja się od takich obowiązków.
Odbieramy paczkę z Polski z laptopami i kilkoma bardziej wyjściowym niż podróżnicze ciuchami, zakładamy konto w banku, kupujemy australijskie karty SIM, a resztę czasu spędzamy w bibliotece (darmowe wifi) na szukaniu taniego pokoju do wynajęcia. Wreszcie pod koniec drugiego dnia decydujemy się na pokój u nowozelandzkiej pary mieszkającej w Parramacie. Parramatta to osiedle położone 23 km od centrum Sydney, założone jako druga europejska osada w Australii, zaledwie 10 miesięcy po Sydney. Dom wygląda jak zrobiony z dykty, a do centrum mamy godzinę metrem, ale przynajmniej (jak na Sydney) jest tanio.
Następne dni to chyba najmniej przyjemny i najbardziej nużący etap podróży. Pisanie CV, przeglądanie ofert pracy, dzwonienie do potencjalnych pracodawców i chodzenie po biurach pośrednictwa pracy. A wszystko to pod nieprzyjemną presją czasu, bo na długo funduszy nam nie wystarczy. Na szczęście po pierwszym szoku cenowym, powoli okazuje się, że da się w Sydney przeżyć za rozsądne pieniądze. Pod warunkiem, że żywi się makaronem z sosem i unika komunikacji miejskiej. Bo choć metro, jak się okazało, kosztuje $5,20 ($17,20 kosztuje tylko przejazd linią prowadzącą do lotniska), to i tak przejażdżka do centrum i z powrotem to koszt ponad 30 zł.
Poznaliśmy też przez Kubę, kolegę mieszkającego w Sydney, dwoje programistów Google – Nicka z Nowej Zelandii i Lulu z Chin. Mają nas polecić do pracy w Google. Podobno dostać się jest bardzo trudno, ale Google uważany jest za najlepszego pracodawcę na świecie, więc warto spróbować.
Ale nie samym szukaniem pracy żyje człowiek – wybraliśmy się w końcu do centrum miasta i wzięliśmy udział w darmowej wycieczce po The Rocks – miejscu, w którym w 1788 roku osiedlili się pierwsi Eurpejczycy. Wbrew temu, co sądzą niektórzy, odkrywcą Australii nie był James Cook, a prawdopodobnie holenderski żeglarz Willem Janszoon, który wylądował na południowo-zachodnim wybrzeżu kontynentu już w 1606 roku, czyli ponad 100 lat przed Cookiem. Uznał on jednak Australilę za kontynent nieprzyjazny i niewarty kolonizowania. Dopiero w 1770 roku wracając z Thaiti, gdzie badał zaćmienie słońca, do wschodniego wybrzeża kontynentu przybił kapitan James Cook, a miejsce lądowania nazwał Botany Bay i ogłosił kolonią Imperium Brytyjskiego. Osiemnaście lat później, w styczniu 1788 roku do Botany Bay przybyła pierwsza flota kolonizatorów, złożona przede wszystkim z więźniów brytyjskich. Pomysł utworzenia w Australii kolonii karnej powstał kilka lat wcześnij, kiedy Wielka Brytania utraciła większość ziem w Ameryce Północnej. Wcześniej swoich więźniów Brytyjczycy zsyłali głównie do Maryland i Virginii. 26 stycznia (dzisiaj święto narodowe, tzw. Australia Day) flota przeniosła się kilkanaście kilometrów dalej i rozpoczęła budowę pierwszej osady w okolicach dzisiajszego Sydney Cove i The Rocks – tego, co jest centrum dzisiejszego Sydney.
Przez pierwsze lata do Nowej Południowej Walii, jak nazwano kolonię, przybywali głównie skazańcy – do 1848 roku, kiedy to wysłano ostatni transport, przybyło ich ponad 160 tysięcy, w tym zaledwie 25 tysięcy kobiet. W międzyczasie mniejsze kolonie karne powstały także w innych częściach Australii. Powoli jednak do wszystkich kolonii zaczęli przybywać dobrowolni osadnicy, na co duży wpływa miała rozpoczęta w wczesnych latach 50-tych XIX wieku gorączka złota. W końcu 1 stycznia 1901 roku sześć kolonii na kontynencie połączyło się w federację i pod nazwą Federacja Australii weszło w skład Imperium Brytyjskiego.
Widzieliśmy także słynną operę i Harbour Bridge. Opera budowana przez 17 lat i ukończona w 1973 roku pochłonęła dużo więcej czasu i pieniędzy niż pierwotnie planowano, a związane z tym spory zmusiły jej architekta Jørna Utzona do opuszczenia Australii przed ukończeniem budowy. Charakterystyczny kształ dachu budowli ma symbolizować żagle statków pierwszych australijskich osadników.
Słynny most Harbour Bridge o długośći 134 metrów otwarto dużo wcześniej – już w 1934 roku. Obie budowle są obecnie znane na całym świecie i rozpoznawane jako symbol Sydney i całej Australii.
Tymczasem w Australii, mimo letniej pory, tak jak na całym świecie zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Tutaj oznacza to, że wszystko, łącznie z rekrutacją w firmach, staje, więc powoli godzimy się z tym, że na pracę w zawodzie możemy liczyć najwcześniej w styczniu. Niestety inaczej jest z wydatkami – te na okres świąteczny nie ustają, musimy zatem zacząć szukać pracy w innych dziedzinach niż programowanie…